Nastały ciężkie czasy dla komiksowych uniwersów. Sprzedaż historii obrazkowych regularnie spada, co zmusza ich wydawców do odważnych ruchów.
DC, na ten przykład zdecydowało się zrestartować wszystkie swoje pięćdziesiąt dwa tytuły. Jedną decyzją wymazano historię z ostatnich kilkudziesięciu lat i rozpoczęto druk od zeszytów z numerem „1”. Według pierwszych danych strategia ta się opłaciła – w przypadku „Justice League” sprzedaż wzrosła blisko pięciokrotnie. Jest to jednak rozwiązanie tymczasowe, ponieważ nie zatrzymano odpływu czytelników i kolejne numery radzą sobie gorzej i gorzej.
Marvel ma te same problemy, próbował tych samych zabiegów, z podobnym skutkiem – na dłuższą metę nic nie działa. Mimo to przyszłość Thora, Spider-Mana, Kapitana Ameryki i Iron Mana nie rysuje się w czarnych barwach, wręcz przeciwnie. Wprawdzie sukces kinowych adaptacji zdaje się nie mieć większego wpływu na rynek komiksów w Stanach, filmy mogą jednak stanowić doskonały sposób na zwiększenie sprzedaży na rynkach światowych, ponieważ pomagają dotrzeć do nowych czytelników. Tak więc podczas gdy DC staje na głowie, by ratować sprzedaż komiksów w USA, Marvel stawia na filmy i poszukiwanie nowych rynków – czas pokaże, która strategia okaże się skuteczniejsza.
Ponieważ, poza nielicznymi wyjątkami, jak choćby „Strażnicy”, sukcesy na srebrnym ekranie nie gwarantują znaczącego i trwałego wzrostu sprzedaży komiksowych pierwowzorów, kino okazać się może ostatnią deską ratunku, gdy nastanie zmierzch herosów. DC nie przyjmuje tego do wiadomości, skupiając się na tradycyjnym rynku, co rusz próbując tchnąć w niego życie. Niedawno, jako pierwsi, zaczęli publikować cyfrowe wersje komiksów jednocześnie z premierą papierowych zeszytów, postanowili nawet dopisać prequele do wspomnianych wyżej „Strażników”, a rozgłos zagwarantował im fakt, iż robią to bez udziału Alana Moore’a.
Tymczasem Marvel skupia się na ekranizacjach przygód swoich sztandarowych superbohaterów. I robi to bardzo dobrze, dzięki czemu herosi drugiej kategorii (w porównaniu do Batmana i Spider-Mana), jak Iron Man, Thor czy Kapitan Ameryka, radzą sobie w box office’ach lepiej, niż najbardziej rozpoznawalny bohater komiksów na świecie – Superman. Dzięki temu, nawet jeżeli papierowe zeszyty przestaną się sprzedawać, herosi Marvela otrzymają drugie życie i przetrwają w kolejnych odsłonach blockbusterowych serii filmowych.
Jeżeli DC wciąż chce się liczyć, musi zrobić więcej, niż tylko po raz kolejny restartować historię Człowieka z Żelaza i liczyć na to, seria z Batmanem będzie istnieć po opuszczeniu jej przez Christophera Nolana. Sęk w tym, że na chwilę obecną nie mają pomysłu, jak tego dokonać.
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski
Jest mniej komiksów, ale więcej filmów, więc kasa powinna się zgadzać.