Słynne rakiety V-2, które w 1944 roku nękały Londyn wynalazł człowiek urodzony na polskiej ziemi. Geniusz i zarazem skończony cynik pracujący dla najpotężniejszych rządów świata.
Wernher Magnus Maksymilian baron von Braun urodził się w 1912 r. w Wyrzysku, leżącym w połowie drogi między Piłą a Nakłem nad Notecią. Do końca I wojny światowej były to ziemie zaboru pruskiego. Gdy nastał nowy ład, rodzina von Braunów wyprowadziła się do Niemiec, nazywanych wówczas Republiką Weimarską. Ojciec Wernhera pracował na wysokich stanowiskach: był ministrem rolnictwa i edukacji, działał również w sektorze bankowości.
Mając trzynaście lat, Wernher otrzymał od rodziców teleskop, co wraz z lekturą „Rakiety w przestrzeni międzyplanetarnej” autorstwa profesora Hermana Obertha zaczęło krzewić w nim pasję, zainteresowania wybiegające naprzód poza czasy w których żył. Tymczasem w wieku dwudziestu kilku lat został doktorem fizyki, po czym wstąpił do Luftwaffe, a następnie NSDAP.
Tuż przed wojną był głównym projektantem rakiety pionowego startu A4, którą następnie przechrzczono na V-2 i zaczęto wykorzystywać w czasie wojny. Z masową produkcją V-2 wiązała się śmierć wielu tysięcy przymusowych robotników w kompleksie Mittelbau-Dora. Von Braun bywał w tych zakładach i – co wiemy z relacji świadków – miał świadomość panujących tam warunków. a także widział stosy trupów w ambulatorium. Nie mógł więc nie zdawać sobie sprawy z morderczych właściwości hitlerowskiego reżimu. Nie da się powiedzieć, że był jedynie twórcą, demiurgiem, nie mającym nic wspólnego z wojną czy polityką.
Jeszcze w 1944 r. niemiecka kariera von Brauna zakończyła się. Miał on rzekomo szerzyć opowieści o tym, że zaraz wybuduje rakiety, które polecą na Księżyc. Szczecińskie gestapo użyło tego jako pretekstu do prewencyjnego aresztowania von Brauna. Tak naprawdę bano się, że jako praktykujący pilot, ów genialny naukowiec może uciec z projektami rakiet do Anglii. Jak się wkrótce okazało, gestapo dobrze czuło co się święci. Co więcej, opowiadanie von Brauna o lotach na orbitę ziemską i dalej, nie było jedynie czczymi przechwałkami.
Von Brauna wypuszczono ze względu na wcześniejsze zasługi, a gdy nadeszły wojska amerykańskie, naukowiec poddał się pierwszemu napotkanemu szeregowcowi. Wręcz chciał wpaść do tej niewoli. Wiedział dobrze co go może czekać w rękach sowietów, a zwłaszcza Brytyjczyków, których tak mocno nękały jego pociski. W Ameryce upatrywał państwo znajdujące się na prostej drodze do stania się supermocarstwem, potrzebującym nowych technologii, które on będzie w stanie dostarczyć. I nie mylił się. Władze USA nie pytając rzecz jasna o zdanie swych koalicjantów, przejęły najważniejsze spośród dostępnych aktywów naukowych i wywiadowczych III Rzeszy. O ile tych drugich objęto najwyższym stopniem tajemnicy państwowej, w związku z czym wszystkie artykuły o nich będą na Tungusce lokowane w kategorii Teorie Spiskowe, o tyle z naukowcami postąpiono w sposób oficjalny. Skoszarowano ich w Forcie Bliss w Teksasie, a następnie po rozpracowaniu przez amerykański kontrwywiad, skierowano do specjalistycznych zadań.
Von Braun czuł się w USA jak u siebie w domu. Ożenił się z Niemką, miał trójkę dzieci. W okresie pracy w Teksasie, jego głównym wynalazkiem był pocisk balistyczny służący do zbudowania rakiety Jupiter C, na której wystrzelono na orbitę pierwszego amerykańskiego sztucznego satelitę, Explorera 1 – o czym pisaliśmy tutaj. W 1958 r. von Braun trafił do NASA, gdzie jego opus magnum była rakieta nośna Saturn V, na której poleciał w kosmos Apollo 11. Wizja von Brauna sprzed 25 lat spełniła się.
Na słynnym zdjęciu widzimy von Brauna jakby kroczył po Księżycu, dwa miesiące po misji Apolla 11. Von Braun zobaczył na własne oczy również wszystkie pozostałe lądowania na Księżycu. Zmarł w 1977 r.
Tunguska galeria z misji Apollo 11
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski
Podobny casus jak Alberta Speera, tylko człowiek większego formatu.
„Aby opanować Kosmos trzeba pokonać dwa problemy: przyciąganie ziemskie i wojnę papierkową w biurokracji”. Czy Wernher von Braun naprawdę tak powiedział, czy tylko mu się to przypisuje? Ważne, że udało mu się jedno i drugie. Najbardziej ponurym rozdziałem historii V-2 jest wspomniane w artykule męczeństwo i masowa śmierć w strasznych warunkach więźniów obozu koncentracyjnego Mittelbau-Dora. W tym podziemnym kompleksie montowano rakiety V-2, po zbombardowaniu przez RAF ośrodka w Peenemünde w 1943 roku.
Von Braun oceniał, że kolonizacja Marsa w ciągu 20 lat byłaby możliwa, jeżeli NASA przeznaczyłaby na to do 7 miliardów dolarów rocznie. Ten wielki i względnie bezpieczny plan był kulminacją 20 lat planowania przeprowadzonego przez ośrodek badawczy w Peenemuende…
Ojciec Wernera, Magnus von Braun miał obsesję, poszukiwał źródła nieśmiertelności , mieszkał na Dolnym Sl , posiadał kopalnie miedzy innymi w Głuszycy. Od 9 września 1936 po zjeździe partii(Parteitag) w Norymberdze gdzie Hitler oświadczył – W ciągu czterech lat Niemcy maja posiadać magazyny i zaplecze magazynowe oraz schrony uniezależniając Niemcy od świata .- Dało to początek budowie w Trzeciej Rzeszy gigantycznych podziemnych pomieszczeń .Magnus wręcz obsesyjnie rozbudowuje podziemny kompleks o obecnej nazwie Riese … W tym samym czasie powstaje kompleks podziemny w Kohsteinie koło Niederschaswefen czyli dzisiejsza Dora Mittelwerke gdy w 1943 roku podęto decyzje o przeniesieniu produkcji pod ziemie kompleksy są gotowe w 75 % …..
W roku 1944 SS przejęło kontrolę nad projektem pocisków balistycznych V-2. Aresztowano Wernera Von Brauna i oskarżano go o opóźnianie projektu. Wypuszczono go po tym jak Himmler zaznaczył że to Hitler w 1943 oddalił prośby Von Brauna o dodatkowe środki na badania. (źródło: film dokumentalny “Assignment for Mussolini” )
W swoich wspomnieniach Albert Speer pisał: “…późną jesienią 1939 roku Hitler wykreślił projekt badawczy nad rakietami ze swojej listy spraw priorytetowych, tym samym automatycznie zmniejszając środki przeznaczane na jego rozwój. Dzięki cichemu porozumieniu z Heereswaffenamt kontynuowałem budowę instalacji w Peenemunde pomimo braku zezwolenia – byłem prawdopodobnie jedyną osobą która mogła pozwolić sobie na coś takiego.”
Ponad 5000 rakiet V-2s wystrzelono w kierunku Wielkiej Brytanii, jednak dotarło do niej tylko 1.100. Zabiły 2.724 osoby, raniły ok. 6000. Wyraźnie widać że choć rakiety były sporym zagrożeniem, to wciąż były niedopracowane.
Biografie i teczki von Brauna były znane w USA już przed programem Apollo i były PR problemy z tego powodu.
To jacyż to niby konstruktorzy niemieccy, którzy mieli trochę oleju w głowie skończyli na froncie, proszę o nazwiska 🙂
Rakiety V2 sporo ważyły, a ich fabryki, składy i poligony i tak znajdowały się w zasięgu działań Armii Czerwonej. Rosjanie przejęli sporo gotowych rakiet i części do nich. Oraz naukowców – tak jak pisałem, niektórzy specjalnie poddawali się Armii Czerwonej bo byli lewicujący. Polecam także przeczytać o czymś takim jak „Instytut Rabe” gdzie naukowcy Niemcy pracowali z i dla późniejszej legendy Siergieja Korolowa.
Ależ oczywiście, że w tamtych czasach (lata 20-40) mamy całą masę młodych zdolnych konstruktorów, którzy mając po dwadzieścia kilka lat byli dyrektorami swoich firm, laboratoriów i warsztatów – to nawet lepiej jak von Braun, pracujący dla i z rozkazu wojska. Jak nie wiesz, to przybliż sobie na przykład historię polskiego dwudziestolecia międzywojennego i polskich spółek, firm, zakładów, laboratoriów, które wtedy powstawały. Przykładowo, trójka Polaków: Rogalski, Wigura i Drzewiecki gdy zakładali RWD mieli od 22 do 25 lat o ile dobrze pamiętam. Wtedy to była nowa branża, było zapotrzebowanie, takich młodych konstruktorów było w Polsce i w Europie wtedy dziesiątki – bo nikt wcześniej nie produkował samolotów i samochodów na przykład.
Podobnie w Niemczech, nikt nie zajmował się wcześniej tematem rakiet, no ale wielce robisz chryje, że 27-letni doktor(!) specjalizujący się w tym temacie został dyrektorem zakładów. No naprawdę, to nie było nic niespotykanego w tamtej rzeczywistości.
Von Braun był jaki był, jego marzenia pochłonęły dziesiątki istnień ludzkich, lecz finalnie doprowadziły do powstania Saturna V. Trzeba mieć zawsze na uwadze wszelkie aspekty oceniając czyjąś osobę, lecz przypominam tylko, że von Braun też za swoją „nielojalność wobec Rzeszy” był aresztowany przez Gestapo w pewnym momencie, a co do jego służby ssmańskiej to żadni żyjący świadkowie np. z Dory nie próbowali postawić go przed sądem za osobiste przewinienia – raz osobiście von Braun skarcił jednego z więźniów za to, że stał na elemencie żyroskopu budowanej V2 – a za to strażnicy SS zabijali od razu. Ale więźniowie to mimo wszystko przeżyli, von Braun nie zgłosił tego nigdzie – i z zachowanych relacji wynika, że z całej obsługi Dory to chyba jego bali się najmniej, zresztą rzadko tam bywał.
Jeśli chcesz szukać ssmańskiej świni to prawdziwą świnią mającą w rękach losy dziesiątków tysięcy jeńców ciemiężonych w kompleksie Mittelbau-Dora, to chyba jedno, ale najohydniejsze nazwisko końca wojny tutaj wystarczy za wszystko.