Każdy, kto nie zna takich szczegółów jak to, że Darth Vader mierzy na golasa 183 cm wzrostu, zapewne nie wie, jakie marketingowe chwyty stosował George Lucas.
Lucas na szerokie wody wypłynął w 1973 r. dzięki „American Graffiti” – który zarobił rekordową w swoim czasie sumę 115 mln dolarów, z czego aż 7 trafiło do kieszeni reżysera. Nasz bohater ustabilizowawszy się finansowo, mógł rozpocząć przygotowania do projektu swojego życia. Ze scenariuszem i propozycją współpracy zgłosił się najpierw do Universalu, czyli wytwórni, które wyprodukowała „American graffiti”. Jej szefom pomysł się nie spodobał, więc Lucas przeniósł się pod skrzydła 20th Century Fox, zgadzającego się wyłożyć na film 10 mln dolarów. Nie były to oszałamiające pieniądze – kilka lat późniejszy „Blade Runner” otrzyma ponad trzy razy większy budżet. Lucasowi to jednak wystarczyło.
Nikt wówczas nie sądził, że kolejny raz na stołku reżyserskim ten człowiek zasiądzie dopiero 20 lat później. Lucas po ogromnym sukcesie finansowym „Gwiezdnych wojen” skupił się bowiem na budowaniu medialnego imperium. Bez jego wiedzy nie rosła trawa, ale on sam wolał pozostać w cieniu, do reżyserii kolejnych epizodów oddelegowując Irvina Kershnera i Richarda Marquanda. Tak naprawdę nie byłoby mowy o żadnej oszałamiającej fortunie, gdyby Lucas na samym starcie nie wykonał ruchu, który w istocie zapewnił mu fortunę ocenianą obecnie w niektórych publikacjach na okrągłe 2 mld dolarów. Otóż 20th Century Fox proponowało mu pieniądze wraz z opcją na uzyskanie jeszcze większej sumy, gdyby film odniósł stosowny sukces finansowy. Lucas miał inną propozycję – nie chciał pieniędzy, lecz prawa do nakręcenia ewentualnego sequela („Gwiezdne wojny” na pierwszych pokazach w Stanach nie miały jeszcze podtytułu „Nowa nadzieja”, co potwierdza, że pomysł całej sagi nie zrodził się od razu na starcie) i lwią część udziałów w przemyśle zabawkowym związanym z filmem.
Kolejne kroki były logiczne – przede wszystkim uniezależnienie się od wielkich wytwórni. W 1978 r. Lucas kupuje w kalifornijskim San Rafael wielkie ranczo, na którym stawia pierwsze człony swojego imperium. „Imperium kontratakuje” będzie już finansowane wyłącznie z jego kieszeni, a co za tym idzie, wrócą do niej również dolarów całości setki milionów dolarów zysku.
Osiągnąwszy duże pieniądze, Lucas rozwijał swoje imperium w wielu kierunkach, czyniąc z niego prawdziwie multimedialnego kolosa. Oprócz nadzorowania firm produkujących trafiające do sklepów z zabawkami gadżety, stworzone zostały studio efektów specjalnych Industrial Light & Magic, zajmujące się obróbką dźwięku Skywalker Sound, a także LucasArts, które produkuje gry komputerowe. Co ciekawe, jest to prawdopodobnie jedyne pole, na którym Lucas nie odniósł spektakularnego sukcesu. O ile w latach 80. i pierwszej połowie 90. gry z tej firmy uchodziły za nowatorskie i lokowały się w czołówkach sprzedaży, to potem coś się w tym doskonałym mechanizmie zepsuło i w ostatnich latach marka LucasArts przestała być utożsamiana z towarem pierwszej kategorii.
Jeden z najważniejszych ruchów strategicznych Lucas wykonał w 1996 roku, podpisując z Pepsico kontrakt na używanie gadżetów i haseł związanych z rodziną „Gwiezdnych wojen” w należących do koncernu lokalach i na niektórych produktach. Kwota tego – jak to określił branżowy tygodnik „Variety” – rekordowego swego czasu kontraktu w historii przemysłu rozrywkowego szacowano na 2 mld dolarów.
Pod koniec 2012 r. George Lucas sprzedał swoje imperium Disneyowi za sumę zbliżoną do 4 mld dolarów.
Artykuł o sprzedaży LucasFilmu Disneyowi
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski
Ja znam jeszcze inną wersję tych wydarzeń. Ponoć Lucas był załamany efektem końcowym Star Wars i obawiał się, że film nikomu nie przypadnie do gustu. Zdecydował się wtedy na zachowanie praw do uniwersum i wszystkiego co jest z nim związane w zamian za rezygnację z wpływów ze sprzedaży biletów i „wypłatę”.
Oszałamiający sukces filmu skłonił go do licencjonowania marki na potrzeby produkcji zabawek, plakatów etc.
Wiesz co, musiałbym zajrzeć do książki Petera Biskinda „Easy Riders, Raging Bulls”. Jest to tam dokładnie opisane. Z tego co pamiętam, to pierwsze pokazy były miażdżące, bardzo się nie podobało zwłaszcza Brianowi de Palmie i co ciekawe, męża nie wspierała również żona, Marcia. Ale w decydującym momencie Lucasa poparł Spielberg i powiedział, że film wypali. Po tygodniu czy dwóch od premiery wszystko już było jasne. Na starych zdjęciach widać kolejki przed kinami.
Jakbyś mógł sprawdzić to byłbym wdzięczny. Opisywana przeze mnie sytuacja miała ponoć miejsce podczas pokazu technicznego, kiedy to Lucas wraz z „decyzyjnymi” po raz pierwszy zobaczył finalna wersję filmu.
Albo leży gdzieś gdzie nie mogę jej znaleźć, albo sprzedałem, albo pożyczyłem. W każdym razie pamiętam, że u Biskinda Star Wars był poświęcony cały rozdział, jakieś 60-80 stron. Mój kolega dokonał de facto tłumaczenia i streszczenia tego rozdziału w artykule http://esensja.stopklatka.pl/film/publicystyka/tekst.html?id=5977
Dziesięć stron tekstu, ale u Biskinda miałbyś kilka razy więcej 🙂 W każdym razie odpowiedź na twoje pytanie powinna tam się znajdować.