Targi Medycyny Naturalnej odbyły się w miniony weekend na warszawskich Bielanach. Można było sfotografować swoją aurę albo wyleczyć się pijawkami. Ale było też coś więcej.
Wśród wystawców znajdował się boks należący do przybyłego spod Tarnowa Stefana Wrony (na zdjęciu). Bioenergoterapeuta, magnetyzer, kręgarz, radiesteta – popularnie zwany człowiekiem magnesem. Na Festiwalu Zdrowia, Wróżb i Niezwykłości w Łodzi w 2001 r. zdobył nagrodę „Złoty Promień” za swoje zaskakujące umiejętności. Niezwykłe zdolności polegające na przywieraniu do swego ciała różnych przedmiotów, w tym metalowych, zauważył już jako młody chłopak. Z biegiem czasu zaczął pomagać innym. Wśród znanych osób, które leczył z różnych schorzeń były m.in. aktorki Elżbieta Zającówna oraz Irena Kwiatkowska.
Jako umiarkowany sceptyk w tych sprawach, zajrzałem na stanowisko pana Stefana i uciąłem sobie z nim krótką rozmowę. Zaznaczyłem, że generalnie jestem zdrów, a jedyne co mi dolega, to krzywa przegroda nosowa. Pan Stefan zaordynował świecowanie uszu, dzięki czemu następować ma „odgrzybienie całego układu oddychania, wyciągnięcie bakterii i nadmiaru cholesterolu”. A niech tam, odżałowałem 50 złotych. Sam „zabieg” był bezbolesny, a nawet dość przyjemny. Zdziwiło mnie natomiast to, co pan Stefan zrobił później. Otóż dotknął w kilku punktach moją dłoń, po czym zarzucił niewidzialne lasso, podniósł swoją rękę i rzucił jedynie „ciągnę, czujesz pan?”. Do diaska, czułem! Coś jakby mikroskopijne niewidzialne niteczki ciągnęły moją dłoń do góry. Cały czas czułem w niej jednocześnie mrowienie. To nie było złudzenie, lecz działo się naprawdę. Tym sposobem zrozumiałem, że niektórzy ludzie rzeczywiście potrafią posługiwać się oddziaływaniem elektromagnetycznym, o którym współczesna nauka jeszcze nic nie wie.
Źródło grafiki: Polskierekordy
Gość był podobno dublerem w scenach, gdzie Lord Vader podnosił ludzi do góry 😉
Ale na serio niewytłumaczalne rzeczy wydają się bez sensu, dopóki ich nie zobaczymy, albo nie zbadamy i wyjaśnimy tym, czym dysponuje obecna nauka. Zastanawia mnie, na ile sam mam jakieś zdolności, których nie mają inni, tylko nie zdaję sobie z tego sprawy, bo albo są bardzo słabe, albo zbyt dla mnie oczywiste i wydaje mi się, że inni też je mają.
Ten gość, który podnosił ludzi do góry to były kulturysta, który w brytyjskich horrorach z wytwórni Hammer grywał często Frankensteina. Nie potrzebowałby dublera 🙂 Co do reszty, zgoda. Nie widzę problemu, żeby takiego Stefana Wronę wziąć na warsztat i zbadać go dostępną aparaturą.
Stefan Wrona jest ojcem tragicznie zmarłego Marcina. Twórczość Marcina była ciemna, depresyjna, nie dla każdego. Dokument „Człowiek magnes” wyznaczył początek jego kariery artystycznej. Tworząc pewnie próbował sobie poradzić z koszmarem dzieciństwa, jaki zgotował mu ojciec, czyli człowiek magnes. Demon uruchomił w M.W. dawne lęki, ból. Był mega zdolnym człowiekiem, ale mega mrocznym. Jego samobójstwo było przemyślane w każdym calu, podobnie jak jego filmy. To była bomba z opóźnionym zapłonem. Włożył całą energię, intelekt w ostatni film, tak wiele siebie, ze coś musiało pęknąć, bo mimo zachwytów w kuluarach film nie został nagrodzony. Pasożyt, Skaza, Chrzest – mroczny, destrukcyjny świat. Może doszedł do kresu drogi artystycznej? Był zbyt mądry, aby nie wiedzieć, co robi.