W cudownych latach osiemdziesiątych, żeby w ogóle funkcjonować w świecie popkultury, trzeba było wiedzieć, do której szufladki zajrzeć.
Informacje były poukrywane i zdobycie wiedzy, kto jest reżyserem jakiegoś filmu, jak się nazywa nowy komputer czy w którym roku powstała dana gra, wcale nie było trywialną sprawą, a na pewno nie do sprawdzenia w dziesięć sekund. Trzeba było gromadzić wiedzę i to z bardzo różnych dziedzin. Kupowałem całą stertę dzienników, tygodników i miesięczników, żeby wyłuskiwać z nich informacje. Świat młodych, Płomyczek, Tempo, Trybuna Ludu, Przegląd sportowy, Fantastyka, Non Stop, Bajtek, Komputer, no i Młody Technik.
Jako miesięcznik ukazywał się od 1953 roku, co daje okrągłą 70-letnią rocznicę, o której warto pamiętać. Przez trzy dekady dowodził pismem Zbigniew Przyrowski (1921-2008) – człowiek z niepełnosprawnością wzrokową i jednocześnie jeden z najbardziej zasłużonych popularyzatorów nauki.
Od czasu, gdy Przyrowski powołał do życia formułę miesięcznika, pismo ukazuje się nieprzerwanie do dzisiaj. Niektóre działy, jak choćby Pomysły genialne, zwariowane i takie sobie, cały czas mają swoje miejsce na łamach. Spogląda także w przyszłość, w takiej chociażby rubryce jak Horyzonty mgłą spowite.
Nie pamiętam już, co dokładnie zaskoczyło mnie w tym magazynie zeszytowego formatu dowodzonym już w połowie lat osiemdziesiątych przez Józefa Trzionkę, zawsze sprawiającego wrażenie magazynu poważnego, dla podrośniętej młodzieży. Wiele artykułów o sprawach komputerowych napisał Roland Wacławek. Dzisiaj widzę tam wiele ciekawostek i opinii ocierających się o optymistyczny nurt fantastyki naukowej. Atari ST miało pokonać IBM-a, zaś za pośrednictwem Amigi prowadzono telekonferencje i to 7 lat przed tym, gdy Tim Berners-Lee i CERN decyzją o bezpłatnym udostępnieniu usługi WWW zmienili wszystko.
Plus fotografia, astronomia, samochody i niezawodny Jacek Ciesielski, nauczający dzieciaki, czym są gry. Same najciekawsze tematy, tak bardzo zagubione w czasie.
Źródło grafiki: Młody Technik
Mam w domu kilka numerów z lat 68-85 odziedziczonych po babci 🙂
Super nostalgia trip, fajne działy jak „pomysły genialne zwariowane i takie sobie” które pokazują jak ludzie musieli sobie radzić wymyślając kreatywne rozwiązania w czasach totalnego niedoboru.
Poziom wydaje się dużo bardziej merytoryczny niż dzisiejszej popularnej prasy, np sekcja „poznajemy samochody” skupia się na detalach konstrukcji silnika zamiast pisać o praktycznych rzeczach takich jak komfort czy wrażenia z jazdy. No ale pewnie nie mieli dostępu do tych aut na realne testy i musieli jakoś szyć z tego co było w materiałach.
Zaskakująco dużo pisali o zachodnich wynalazkach i raczej pozytywnie, nie czuć sztucznego pompowania wyższości socjalizmu. Często fajne opowiadania. Artykuły np o laserze skupiają się bardzo na fizycznej stronie zjawisk.
No generalnie ciekawa wyprawa do czasów kiedy trzeba rozumieć dużo więcej rzeczy które dziś są ukryte w różnych modułach z których budujemy rozwiązania jak z klocków. Mimo wszystko jednak lepiej zyć w 2023 ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Za PRL-u było jak było i nikt (prawie nikt) nie chce do tych czasów wracać, ale pewne rzeczy były tam całkiem niegłupie, jedną z takich rzeczy była misyjność mediów. Oni nie mogli równać w dół, on wręcz mieli nakazane równać w górę. I to naprawdę nie było złe.