Istnieje pseudonaukowa teoria jakoby świat jest rządzony przez Kosmicznego Dowcipnisia. Niektóre zbiegi okoliczności rzeczywiście są niesamowite. Na przykład ten związany z Titanikiem.
Amerykański pisarz Morgan Robertson pozostałby zupełnie nieznany, gdyby nie opublikowana przez niego w 1898 r. powieść The Wreck of the Titan. Opowiadała ona historię niezatapialnego statku o wadze 70,000 ton, liniowca oceanicznego pod nazwą SS Titan. Uderzył on w górę lodową podczas swego dziewiczego rejsu przez Atlantyk. Statek był wyposażony w niedostateczną ilość łodzi ratunkowych. W konsekwencji dwie trzecie z dwóch i pół tysiąca pasażerów utonęło podczas katastrofy.
Wielki statek o nazwie Titanic rzeczywiście powstał. Dokładnie 12 kwietnia 1912 r. wypłynął z portu w Southampton, zmierzając w kierunku Nowego Jorku. Wizja Robertsona ziściła się z diabelską dokładnością trzy dni później, gdy RMS Titanic spotkał identyczny los jak wymyślony przez niego SS Titan.
Robertson napisał również powieść o okręcie podwodnym, w której opisał urządzenie zwane peryskopem. Dodatkowo opatentował ten wynalazek. Po premierze książki zgłosiła się do niego firma, która odkupiła patent. Pisarz przeżył zatopienie Titanika. Niedługo po tym napisał kolejną proroczą książkę zatytułowaną Beyond the Spectrum, opowiadającą o wojnie amerykańsko-japońskiej. Zmarł w 1915 r. w wyniku przedawkowania narkotyków.
Znakomita polska strona o RMS Titanic
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski
Pomyślałem od razu jakie narkotyki zażywał, że mógł widzieć przyszłość. Może ktoś mu narkotyki przedawkował, żeby nie opisał innych „wizji” z przyszłości. Albo może przedawkował, bo zobaczył taką przyszłość, że odechciało się żyć…
Od raczej był z tych jasnowidzów nieświadomych. Albo po prostu był takim farciarzem. Nigdy i nigdzie nie przechwalał się, żeby posiadał jakieś nadprzyrodzone talenty.