Nie jestem ani Żydem, ani rzeźnikiem, a jeszcze mniej cudzoziemskim marynarzem. Jestem tylko waszym starym i oddanym przyjacielem, który przesyła wyrazy szacunku.
Tak kpił sobie z bezradności brytyjskiej policji Kuba Rozpruwacz w jednym ze słynnych czterowersów przesyłanych zdezorientowanym stróżom prawa. Podpisywał się jako Jack the Ripper. Kuzyn Mandragory, bez wyraźnej tożsamości, niczym złowrogi kat przemierzał zaułki londyńskiej dzielnicy Whitechapel. W 1888 r. zamordował pięć prostytutek. Lub może raczej, owe morderstwa przypisano jednej osobie. Lub może raczej, stwierdzono, że popełniło je widmo. Widmo posiadające demoniczne potrzeby, co wyrażało się w sposobie w jaki patroszyło swoje ofiary. Jednak legenda Kuby Rozpruwacza tkwi w tym, że nigdy niczego nie udowodniono, nie wiedziano nawet jak wyglądał.
Zaraz, zaraz. Wiadomo na pewno, że ktoś podpisujący się jako Jack the Ripper przesyłał w tamtym czasie listy na policję i do gazet. Osoba znająca pierwszą ofiarę, Annie Chapman, widziała ją tuż przed śmiercią rozmawiającą z tajemniczym mężczyzną. Miał twarz cudzoziemca, około 40 lat, odziany był w ciemny płaszcz oraz kapelusz. I to wszystko. Zadziwiająco mało jak na sprawę powszechnie badaną od ponad 125 lat.
Podejrzanych o działanie jako Kuba Rozpruwacz było co najmniej kilkanaście osób. W ostatnich latach coraz mocniej lansuje się hipotezę, że mógł nim być niemiecki kupiec Carl Feigenbaum. Ów człowiek został usmażony na krześle elektrycznym w 1894 r. w nowojorskim więzieniu Sing Sing. Powód? Morderstwo własnej gosposi. Broniący go adwokat zeznał potem, że jego klient przyznał mu się, że cierpiał na chorobę, która okresowo doprowadzała go do mordowania i okaleczania kobiet. Dodatkowo, statek na którym odbywał rejsy cumował w Londynie akurat w czasie gdy popełniane były tam morderstwa.
Innym podejrzanym był pisarz Lewis Carroll, autor Alicji w Krainie Czarów. Trafił na listę po tym jak dokonano analizy anagramów z jego utworów. Kolejnym dość prawdopodobnym podejrzanym był dziennikarz Robert Donald Stephenson. Miłośnik okultyzmu, pensjonariusz szpitala na Whitechapel, wyjątkowo zainteresowany sprawą Rozpruwacza.
Ale żaden z tych dżentelmenów nie jest stuprocentowym Kubą Rozpruwaczem. Nigdy nie będzie stuprocentowego Kuby Rozpruwacza.
Tabloid twierdzi, że rozwiązał zagadkę Rozpruwacza
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski
Jednym z kandydatów na Kubę był też członek rodziny królewskiej.
Jeżeli dobrze pamiętam jest to główny wątek świetnego komiksu „From Hell”.
I filmu też. Tyle że wygląda to na mało prawdopodobną hipotezę. Widowiskową – tak, ale było kilku morderców, których złapano za inne „dokonania” niż te z Whitechapel. I któryś z nich zapewne był Kubą. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby ktoś z Pałacu Buckingham wałęsałby się nocami po podejrzanej dzielnicy. Jeśli już byłby dewiantem, schlebiałby swoim morderczym instynktom w domowym zaciszu.
Jest polski ślad w sprawie Kuby. Chodzi o Seweryna Kłosowskiego, znanego także jako George Chapman. Urodził się w 1865 r. w wiosce Nagórna nieopodal Koła. Zanim wyemigrował na Wyspy, pracował jako asystent chirurga, a potem jako młodszy chirurg. Po przeprowadzce do Wielkiej Brytanii osiedlił się w Londynie, gdzie otworzył własny zakład fryzjerski. Jego zakład zlokalizowany był nieopodal miejsca, w którym dochodziło do zbrodni, a sam Chapman znany był ze swojej nienawiści do kobiet. Mężczyzna był trzykrotnie żonaty i wszystkie jego żony przedwcześnie zmarły w wyniku dziwnej choroby. Jak się później okazało Kłosowski podtruwał je związkiem antymonu. Po tym jak jego działania wyszły na jaw, został schwytany przez policję i skazany na śmierć. Powieszono go 7 kwietnia 1903 r.
Fajna zbieżność nazwisk – pierwsza ofiara też się nazywała Chapman. Przypadek? Nie sądzę.
Mówi się, że Kuba swą działalnością otworzył symbolicznie nową epokę – nazizmu, stalinizmu, techniki i mroku. To mit, a mity najłatwiej się przyjmują.
Na tle innych „seriali” był tylko nic nie znaczącym detalistą.
O 10.45 rano pojawia się właściciel, Thomas Bowyer. Przyszedł do panienki Kelly po zaległy czynsz, ale szybko się cofa. Na łóżku leżą zmasakrowane zwłoki. Kilka godzin później prowadzący śledztwo inspektor Frederick Abberline nie potrafi na ich widok opanować torsji i wybiega z pokoju.
Mary Kelly ma pociętą nożem twarz. Napastnik opróżnił jej jamę brzuszną z narządów i rozłożył na łóżku. Organy płciowe wyciął precyzyjnie niczym chirurg lub wprawny rzeźnik. Zabrał je ze sobą. Kim był?
Krótko przed śmiercią Kelly zwierzyła się koleżance z relacji seksualnej sadomaso z Joe (czyli Josephem). To imię może być kluczem do rozwiązania zagadki.
jest podejrzany znacznie bardziej prawdopodobny od Chapmana (czyli Polaka) czy Francisa Tumblety. To Jacob Levy. Właściwie wszystko w jego kaprawym życiorysie pasuje do Kuby. Żyl w latach 1856–1891, urodzony w żydowskiej rodzinie, Josepha i Caroline Levych. Jeden z najbardziej prawdopodobnych podejrzanych o bycie Kubą Rozpruwaczem. Pracował jako rzeźnik na Middlesex Street i tam też mieszkał pod numerem 36. Miejsce jego pracy i zamieszania znajdowało się bardzo blisko miejsc zamordowania pierwszych ofiar. Wiadomo, że razem z żoną posiadał około 4 synów, z czego co najmniej jeden cierpiał na syfilis. Istnieje przypuszczenie, że Jacob Levy był częstym klientem londyńskich prostytutek, od których zaraził się chorobą, która z kolei przeszła na jego żonę i syna. Winiąc za to prostytutki mógł zabijać je i okaleczać ich ciała tak aby przypominały ludzi chorych na syfilis (ucinanie powiek i nosa, rany szarpane na policzkach). Jako rzeźnik często pracował na nocnych zmianach, przez co nie było go w domu w żadną noc, w których doszło do morderstw Kuby Rozpruwacza. Jego doświadczenie rzeźnickie dawało mu sporą wiedzę o anatomii ludzkiej, co może również być dowodem na to, że Jacob Levy był Kubą Rozpruwaczem. Korzystał tylko z usług biednych prostytutek, takich jak Annie Chapman czy Mary Jane Kelly, gdyż na droższe nie pozwalała mu jego sytuacja finansowa. Był karany za paserstwo i kradzież mięsa. Wypisane przez niego listy zawierały błędy ortograficzne, dokładnie tak samo jak listy, które Kuba Rozpruwacz wysyłał policji. Jacob Levy zmarł 29 lipca 1891 roku na skutek syfilisu.
Była teoria, że to Aaron Kośmiński – Polak żydowskiego pochodzenia. Dowodem miała być rzekomo krew zachowana na szalu jednej z ofiar. Albo nasienie. Otrąbiono kilka lat temu sukces, ale potem podważono metody sprawdzania.
A może Lewis Carroll? Kolejnym aspektem przewijającym się w całej sprawie jest fakt, że mordercą musiał być ktoś, kto znał się na anatomii, a przynajmniej potrafił elegancko kroić człowieka. Podobno Lewis Carroll dysponował pokaźnym zbiorem książek medycznych – aż 120 pozycji (niczym pieprzony Hannibal Lecter). Kiedy Wallace podzielił się ze światem swoją teorią, zawrzało. Nikt nie chciał słyszeć, że autor książek dla dzieci mógłby dopuścić się tych ohydnych zbrodni. Myślę, że nie ma w tym nic dziwnego, bo człowiekowi dużo lepiej się żyje, kiedy utarte schematy są na swoim miejscu. Autor miłych dziecięcych opowiastek nie może być zły i już. Po tylu latach trudno powiedzieć, jak blisko prawdy był Wallace, kiedy wpadł na pomysł, że Lewis Carroll mógł wiosną 1888 roku zapuszczać się w niespokojne rejony East Endu, by z zimną krwią mordować prostytutki.