To zaledwie siedem godzin zabawy, ale jest tam parę momentów wartych grzechu. Zapomnijmy na moment o aferze, jaka rozegrała się wokół premiery Star Wars Battlefront II.
Po zresetowaniu kanonu Star Wars w momencie kupna franczyzy przez Disneya pozostało dość mało oficjalnych wydarzeń z gwiezdnego uniwersum. Wypełniające je niegdyś komiksy i podłej zwykle jakości książki zostały zdegradowane do miana nieoficjalnych legend. Tymczasem teraz gra wideo tworzy ważny łącznik pomiędzy tym, co się wydarzyło w Powrocie Jedi a Przebudzeniem Mocy. Jednocześnie może stanowić pewne wskazówki, czego możemy się spodziewać w Ostatnim Jedi. Niestety, bez spoilerów nie da się tutaj niczego powiedzieć. Ale jest też przecież wielu fanów SW, którzy i tak nigdy nie sięgną po grę wideo.
Ukończenie kampanii singlowej w Battlefroncie II zajmuje około 7 godzin. Jest to historia imperialnej komandor Iden Versio (zadziwiająco dobra Janina Gavankar), przechodzącej dość klasyczną w kosmicznej zabawie transformację z jednej strony mocy na drugą. Jak poucza ją potem Lando Carlissian „Tylko nie zapomnij, bardzo cię proszę, że tym razem strzelasz do TIE fighterów”. Podobny przeskok wykonał w końcowych chwilach swego życia Anakin Skywalker, wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że również syn Hana Solo w Ostatnim Jedi przemieści się, być może na razie tylko jedną nogą, na drugą stronę. Nic nowego, jak mawiał Joe Pesci w JFK „We had fun flipping sides”. Jednak końcowe akordy historii Iden Versio mówią coś więcej o losach Imperium.
Otóż akcja Battlefronta II rozpoczyna się tuż przez bitwą o Endor, w trakcie której Luke pokonał Dartha Vadera, a ten następnie wrzucił cesarza do szybu, w którym delikwent eksplodował niczym skrzynka TNT. Niedługo potem rozleciała się druga Gwiazda Śmierci. W najlepszej scenie Battlefronta II walcząca na Endorze Versio wraz ze swymi kompanami widzi na niebie eksplozję. Wszyscy zamierają na moment, a Iden mówi ponurym głosem „Nie czas na stypę” – i działają dalej. Niedługo potem widzimy, jak Luke Skywalker pojawia się na planecie Pillio, najwyraźniej po to, żeby odzyskać tajemniczy artefakt (wyglądający jak niewielki krążek) z opuszczonego obserwatorium cesarza i jednocześnie nawiązać swego rodzaju więź z przybocznym pani komandor, Delem Meeko (na zdjęciu). Tak naprawdę to wydarzenie doprowadzi do rozsadzenia od wewnątrz Imperium, gdyż zarówno w Meeko, jak i w Versio zacznie od tego momentu tlić się bunt. O ile sama Iden nie byłaby w stanie podjąć samodzielnie decyzji, mając przeciwko sobie dwóch zastępców, to właśnie głos Dela jest tutaj decydujący o przewrocie.
W trakcie perypetii widać na przykład postać zdającą się być nowym Imperatorem, coś w rodzaju holograficznej projekcji ukrytej pod czerwoną szatą. Ma on coś wspólnego z Palpatinem, ale i Snokiem i kto wie, czy nie stanowi pewnej wskazówki do wyjaśnienia, kim jest nowy lider sił zła. W kluczowej bitwie nad Jakku dokonuje się rzeź floty Imperium – w tym także uczestniczymy, po czym następuje przeskok o „kilkadziesiąt lat”, jak głosi napis na ekranie.
Do akcji wkracza Kylo Ren, poszukujący Luke’a Skywalkera. Pomaga mu w tym pozostający po ciemnej stronie mocy drugi dawny współpracownik Iden Versio, Gideon Husk. W końcu czego można spodziewać się po kimś, kto ma na imię Gideon? Ów człowiek, starszy o jakieś 20 lat w stosunku do siebie z czasów walki w oddziale Inferno razem z Versio, ma czapkę ze słoneczkiem, identyczną jak generał Hux z Przebudzenia Mocy. Razem z innymi pozostałościami Imperium zdołał znaleźć azyl u nowego pracodawcy.
Reżyserami Battlefronta II byli reżyser powstającego w bólach Dead Island 2 (może dlatego projekt tak kuleje?) oraz spec od rzezi i rozwałki w stylu Dead Rising czy Wolfenstein: New Order. I tych ludzi można właściwie pominąć jako niewiele znaczących twórców, ponieważ właściwym demiurgiem całego projektu jest scenarzysta Joe Fielder, mający na koncie – bagatela – scenariusz do BioShock Infinite, co właściwie stanowi już odpowiednią rekomendację. Ów człowiek, mając z całą pewnością nad sobą cerberów w postaci ludzi od Boba Igera sprawdzających, czy to, co pisze, pozostaje zgodne z nowym kanonem Star Wars, zaszył w fabule Battlefronta II fabularną ciekawostkę. Oto Luke Skywalker znalazł coś, co przyczyniło się do jego żywotu uchodźcy, a jednocześnie nowe Imperium powstało z gruzów starego i być może miał w tym udział ów holograficzny twór, którego widzieliśmy w jednej scenie gry. Niektóre z wątpliwości rozjaśnią się po grudniowej premierze Ostatniego Jedi.
Zwiastun Epizodu 8: Ostatniego Jedi
Źródło grafiki: screenshot
Bardziej niż skarb Luke’a kluczowe było pokazani, kto odpowiadał za ostateczny pad Imperium.
Witam nie moje klimaty ale graficznie kosmos.W sumie to co zrobili z walkami w przestrzeni kosmicznej robi wrażenie.Jak dla mnie mistrzostwo świata!Wygląda jak na żywo.Modele planet gwiazd statków sama przestrzeń robi wrażenie! Jak lecisz i widzisz obraz planety pod tobą klękajcie narody he.Czegoś podobnego jeszcze nie widziałem.Dopiero pograłem z godzinę i juz jestem pod wrażeniem zobaczymy co dalej.Co do samej gry pomijając grafikę taka sobie trochę pusta strzelanka idziesz zabijasz itd.Ale jak powiedziałem nie moje klimaty więc nie oceniam tej kwestii.Fabuła do oceny dla fanów star wars.
Co do optymalizacji.U mnie na sprzęcie :GTX950/i3-6100/8gb ram w stałych 60 fps przy ustawieniach 1980/1080 high.Więc super.Oczywiście w tego typu gry gramy tylko i wyłącznie na TV .Ja gram na lg 43 fullhd.I powala.Ci co oceniają grając na laptopach niech odpuszczą i się nie ośmieszają.pozdro
Moja ocena za grafikę 10/10 za fabułę 5/5 więc oceniam na mocne 7