Dużo o zamachu na Kennedy’ego wyjaśnia przyjrzenie się broni użytej przez strzelca, włoskiemu karabinowi powtarzalnemu Carcano 6.5mm.
Na stanowisku strzeleckim zamachowca prezydenta Kennedy’ego znaleziono trzy łuski, od trzech oddanych strzałów, a w magazynku jeszcze jeden niewystrzelony nabój. W sumie cztery naboje, mimo że magazynek Carcano był w stanie pomieścić ich sześć. Drobny szczegół, ale zdradza niedbalstwo, może też przesadny optymizm. Prawdopodobnie strzelający chciał załatwić sprawę jednym strzałem z bliska, kiedy samochód prezydenta prawie stanął przy ostrym zakręcie w ulicę Wiązów.
Ten konkretny karabin został wyprodukowany w 1940 roku, jeszcze w czasie II wojny światowej na potrzeby armii włoskiej. Pierwsza partia broni projektu Salvatore Carcano pochodziła z 1891 roku. Zakup tej broni w USA w 1963 w firmie wysyłkowej kosztował niecałe 20 dolarów. Można pomyśleć, że tylko wariat wyposażyłby się w taki archaiczny i średniej klasy sprzęt, próbując zabić przywódcę najpotężniejszego kraju na Ziemi. Jest w tym więcej niż ziarnko prawdy, jednak karabin to nie smartfon. Nie musisz mieć najnowszego modelu, żeby pełnił swoją funkcję. Dziesięć gramów masy rozpędzone do prędkości 700 metrów na sekundę przy trafieniu w głowę zabija, niezależnie od aktualnego roku w kalendarzu.
Czy strzelec mógł trafić z Carcano z odległości mniej więcej 50-ciu metrów w drugim strzale oraz 80-ciu metrów przy trzecim strzale? Czy mógł oddać trzy strzały z Carcano w około ośmiu sekund, przeładowując karabin w pozycji cały czas przyłożonej do twarzy patrząc przez celownik optyczny? Producent podawał zasięg skuteczny Carcano jako 200 metrów, a zasięg maksymalny 600 metrów. Robiono niezliczone próby po zamachu z takim samym modelem karabinu i taką samą amunicją, jaka była użyta w zamachu prezydenta Kennedy’ego. Oczywiście nie wszystkie próby były udane, ale wiele owszem. Zdarzały się też takie z trzema celnymi trafieniami oraz takie, gdzie strzelcowi potrzeba było mniej niż 8 sekund. Odpowiedź na oba pytania jest zatem twierdząca.
Źródło grafiki: gstatic.com