Przygnębiająca to hipoteza tłumacząca, dlaczego na innych globach, jeśli kiedykolwiek było życie, to dawno wymarło, a ślady po nim będą raczej mikroskopijne.
Domena życia poza Ziemią jest przedmiotem naukowej spekulacji, ponieważ hipotez na ten temat póki co nie można w żaden sposób ani definitywnie potwierdzić, ani obalić. Przypuszczenia na temat naszego osamotnienia w bliskim sąsiedztwie naszej galaktyki obecnie ogniskują się wokół teorii nazwanej gajańskim wąskim gardłem, propagowanej przez zespół naukowców z Narodowego Uniwersytetu Australii. Zakładając, że proces powstawania planet jest wszędzie zbliżony, to w pierwszym okresie żadna z nich nie nadaje się dla życia biologicznego. Dopiero po wystudzeniu do temperatur umożliwiających występowanie ciekłej wody i materii organicznej, pojawia się trwające prawdopodobnie kilkaset milionów lat okienko na osadzenie i rozwinięcie się życia.
Załóżmy, że taka młoda, potencjalnie zdatna do życia planeta jest zasiana mikroorganizmami. Od tego momentu rozpoczyna się trwający milenia wyścig z czasem. Jeśli życie zdoła się rozwinąć w taki sposób, by ustabilizować warunki panujące na planecie, wtedy jest szansa na przeżycie. W tym celu musi ono wyregulować ilość gazów cieplarnianych w atmosferze. Musi też zdążyć się rozprzestrzenić i zdywersyfikować na tyle, by zapewnić przetrwanie w obliczu pojawiających się okresowo katastrof, skutkujących masowym wymieraniem. Autorzy hipotezy gajańskiego wąskiego gardła twierdzą, że domyślnym wynikiem takiego wyścigu życia z czasem jest przegrana. To dlatego w skamieniałościach na innych planetach prawdopodobnie nie znajdziemy śladów istot złożonych typu szkielety wielkich zwierząt lub skamielin roślin. Drugi wniosek jest taki, że nawet jeśli gdzieś tam hen są akurat warunki zdatne dla podtrzymania życia, to bez obecności tego życia w dłuższym okresem przestaną takie być.
Na podparcie tych przemyśleń naukowcy podają przykład z naszego Układu Słonecznego. Kiedyś nie tylko Ziemia, ale również Wenus i Mars mogły być zdatne dla rozwoju mikroorganizmów. Wenus zamieniła się w wielką szklarnię z galopującym efektem cieplarnianym, gdzie temperatury na powierzchni są wyższe niż w domowym piekarniku ustawionym na maksimum. Mars z kolei stał się wielką zmarzliną, na której większość atmosfery uleciała w przestrzeń kosmiczną. Jak na razie ze znanych nam przykładów tylko na Ziemi zasiew się powiódł.
Źródło grafiki: pixabay.com