Najbardziej kosmopolityczne miasto Europy, początek szlaku do Nowego Świata. Nadal czuć tu obecność przemykających zaułkami duchów konkwistadorów.
Kadyks jest przylądkiem. Maczugą osadzoną na trzonie szerokości naszego Helu. Wjeżdżając do miasta, najpierw mijamy pola i nieużytki, potem zaczyna się dzielnica sklepów i banków. Historyczny kwartał jest na samym końcu, blisko dworca autobusowego.
Miasto nie jest duże. Wszystko, co ciekawe, da się obejść w ciągu trzech godzin. Na mapie widać, że atrakcje rozmieszczone są na planie koła, więc droga zwiedzania ich jest dość przyjemnym spacerkiem. Jego początek wiedzie przez Bramę Ziemi, czyli monument z dwoma patronami miejscowej ludności, świętymi Serwadusem i Germanusem. Kawałek za nim znajdują się słynne mury, z których znane jest miasto. I mówiąc „potężne” nie żartujemy. W końcu nazwa Kadyks wywodzi się z języka fenickiego, w którym oznacza ścianę. Wychylając się w dół, widać trzydziestometrową przepaść, a przy powierzchni Atlantyku przezorni budowniczowie umieścili dodatkowo czarne głazy, groźne bryły, żeby nikomu nawet nie wpadło do głowy, żeby próbować szturmować tędy Kadyks. To dość przerażający widok, gdy fale rozbijają się o te głazy, jednak turyści raczej nie zerkają w jadeitową toń, lecz delektują się rześkim powietrzem na bulwarze, obok którego jest też słynna, obowiązkowa na każdej pocztówce katedra.
Port znajduje się z drugiej strony półwyspu, schowany w zatoczce. Dwukrotnie wypływał stąd Kolumb na swoje wyprawy. Obecnie w Kadyksie mieszka malarz o nazwisku Hernan Cortes Moreno, jednak pięć wieków temu po tych uliczkach kręcił się młody Hernan Cortes, przysłuchując się opowieściom konkwistadorów, o Indianach i złocie, by w wieku 19 lat powziąć decyzję wyruszenia przez ocean. Dzisiaj temu awanturnikowi, który jak mało kto inny przyczynił się do zagłady dziewiczych cywilizacji, wystawiono wielki biały posąg.
W północnej części miasta znajduje się park Genoves. Rosną tu palmy, sekwoje, jest aleja krzewów przystrzyżonych w różne fikuśne kształty. Turystów przed południem nie ma tu zbyt wielu, można się jedynie natknąć na samotne postaci wlepiające wzrok w ocean. Większość przybyszów albo jeszcze siedzi w hotelach, albo dopiero przygotowują się do wstąpienia do czerwonego autokaru bez dachu, którym będą zwiedzać zabytki.
Knajpki, w których podają przekąski, są zwykle zamknięte do południa. Wszyscy kucharze i kelnerzy są na miejscu, ale preferują wzajemną rozmowę, nie zamierzając wydawać potraw pojedynczym chętnym.
Pół tysiąclecia temu był tu tygiel świata. Napływały najświeższe wieści, co słychać za wielką wodą, tu tu ostrzyli ostrogi konkwistadorzy. Jeszcze wcześniej, ponoć 3000 lat przed naszą erą, Herkules założył Kadyks – przynajmniej tak chce legenda. Dzisiaj leniwy kelner przynosi na tacy garść chipsów z kilkoma kulkami wypełnionymi dorszem i wmawia, że to lokalne chef-d’oeuvre. A duchy konkwistadorów wyją gdzieś w pustych uliczkach nieopodal najwyższego budynku miasta, polecanej przez podręczniki do pieszego zdobycia (windy nie zainstalowano) wieży Torre Tavira.
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski
Hiszpańscy archeolodzy pracujący w centrum Kadyksu natknęli się na głębokości siedmiu metrów na resztki starożytnego muru. Znaleźli również ceramiczne naczynia pochodzenia fenickiego i brązową broszkę. Ich zdaniem znaleziska pochodzą z VIII w. p.n.e. i świadczą o tym, że założony przez Fenicjan Kadyks jest najstarszym zamieszkanym miastem w Europie.
A sama Andaluzja? Przepiękna! Jakaś taka marokańsko-tunezyjska:) Góry, gaje oliwne, biało bielone domki, architektura iście z „Baśni tysiąca i jednej nocy”. Na każdym kroku czuć marokański klimat. I nic dziwnego, bo tu kiedyś, podobnie jak w Maroku czy Tunezji, był kalifat. Najbardziej w oczy rzuca się architektura mauretańska, której rozkwit nastąpił w wiekach VII-XV. Budynki powstające w pierwszych wiekach obecności Muzułmanów na ziemiach al-Andalus, wznoszone były ściśle wg zaleceń Koranu. Architekci koncentrowali się bardziej na ozdabianiu wnętrza niż fasad, co miało być bezpośrednim nawiązaniem do piękna ludzkiej duszy. Niezwykle ważnym dodatkiem do mauretańskich budowli były zawsze ogrody pełne roślinności i fontann, i takie właśnie ogrody znajdują się przy każdym pałacu czy warowni z tamtych czasów. Na mnie największe wrażenie zrobiły małe wioseczki ukryte wśród gór z zamkami na szczycie. Białe domki pięknie kontrastują tu z surowością górskich skał, a spacerując wąskimi uliczkami, ma się wrażenie, że czas się tu zatrzymał.
Biskupin pochodzi zdaje się z VIII w p.n.e. Jego budowę ukończono w 748 r. p.n.e. Początki zamieszkiwania wyspy to V w p.n.e.