W systemie planetarnym Quad jak jesteś na bakier z prawem zostaje wystawiony nakaz, który bezwzględnie egzekwują najemnicy zwani „Killjoys”.
To historia jedej z ekip pracującej w ramach agencji Rec, zajmującej się odzyskiwaniem zbiegów, wyjętych spod prawa i innych kryminalistów. Czasem nakaz stanowi o ujęciu celu żywcem, innym razem należy go zlikwidować. Jeśli jednej ekipie się nie uda, nakaz zostanie przekazany kolejnej, do skutku. Zasady Rec są proste, liczy się tylko nakaz. Nie jest rolą killjoy, żeby wnikać w przyczyny czy rozmyślać nad winą ściganego, a przyjęte zlecenie musi być zrealizowane do końca. Nagrodą jest sowita wypłata oraz kolejne, coraz lepsze nakazy.
Przywódcą ekipy jest Dutch (Hannah John-Kamen), kobieta twarda i zdecydowana, wyszkolona w sztuce walki wręcz oraz strzelania bronią palną. Dutch ma wysoki poziom zaszeregowania w Rec, dzięki czemu ekipa może przyjmować cenniejsze zlecenia. Ma też jak się okazuje skomplikowana przeszłość, która skrywa przed kolegami po fachu, a która ciągnie się za nią jak cień. John Jaqobis (Aaron Ashmore) to prawa ręka Dutch, też radzi sobie z bronią, chociaż jego specjalizacją jest elektronika, potrafi naprawić uszkodzony blaster oraz zepsuty napęd nadświetlny. W ten podwójny układ, działający jak dobrze naoliwiony mechanizm, wkrada się ten trzeci, brat Johna. D’Avin (Luke Macfarlane) jest byłym komandosem, z pola walki wyniósł świetną znajomość różnego rodzaju broni oraz doświadczenie taktyczne, niestety trauma wojny odcisnęła piętno na jego psychice.
Realia świata serialu są raczej ponure, slumsy na głównej planecie układu Quad, szemrany bar w którym łatwiej o bijatykę niż o dobrego drinka, rudery na planetach na obrzeżach układu. Daje to okazję do wykorzystania różnych industrialnych terenów i dzikich plenerów. Efekty specjalne są na poziomie telewizyjnym, ale na tyle rozsądnie dawkowane, że nie „zgrzytają” przy oglądaniu. Wszystko zdaje się tu być w sensownej proporcji, bijatyki, strzelaniny, śmieszne teksty, głębsza tajemnica związana z główną bohaterką. Twórcy zostawiają sobie póki co wolna rękę w poprowadzeniu opowieści, a stopni swobody jest wiele. Żal byłoby gdyby skończyło się tylko na pierwszej serii.
Źródło grafiki: syfy.com