Od czasu, gdy ostatni raz pisaliśmy o księżnej Dianie minęły prawie dwa lata. Sprawdźmy, co się przez ten czas wydarzyło w owej sprawie.
Przede wszystkim ujawniono personalia byłego snajpera SAS twierdzącego, że to on strzelał do mercedesa z Dianą feralnego 31 sierpnia 1997 roku. Został on zidentyfikowany jako Danny Nightingale, bohater wojenny z Bośni, następnie żołnierz sił specjalnych, zwolniony ze służby i kilka lat później oskarżony o nielegalne posiadanie broni. Został skazany na dwa lata w zawieszeniu, odwoływał się, ale jego apelacja została odrzucona przez sąd. Jego była żona powiedziała mediom, że wysłannik SAS próbował kupić jej milczenie za kopertę pełną pieniędzy. Twierdziła również, że proces sądowy jest zemstą establishmentu za głoszone przez nich oświadczenia w sprawie śmierci Diany. Nightingale nigdy w pełni nie wyjaśnił, co miał na myśli, mówiąc, że „strzelał” do Diany, skoro oficjalne relacje z tunelu Alma w Paryżu podkreślały, że Diana po wypadku żyła i była przytomna.
To zresztą jedno z najdziwniejszych świadectw w całej sprawie. Oto bowiem około godziny 0:25 jako pierwszy na miejsce katastrofy dotarł lekarz Frederic Mailliez. Przypadek chciał, że tamtędy przejeżdżał, wysiadł więc ze swojego samochodu i podbiegł do pokiereszowanego czarnego mercedesa. Jak potem zeznał, pasażerka której pierwotnie nie rozpoznał, była przytomna, oddychała miarowo, a na jej twarzy dostrzegł tylko kilka kropli krwi. Zadzwonił natychmiast po pomoc i to on ją wezwał, a nie grupka zgromadzonych wokół wraku paparazzich, którzy robili zdjęcia rannej księżnej. Według Maillieza, obrażenia Diany nie wskazywały zagrożenia dla życia. W tym momencie pojawia się zastanawiający element całej sprawy, a mianowicie tempo przewożenia Diany do szpitala Pitie-Salpetriere. Otóż trafiła ona tam… dopiero po godzinie 2:00, czyli półtorej godziny po wypadku! Tak długi okres tłumaczony jest koniecznością wydobycia rannej z wraku. Jest to o tyle dziwne, że dostępne zdjęcia z miejsca katastrofy nie pokazują wielkich uszkodzeń czy zagięć z tyłu samochodu, lecz jedynie z przodu. Diana siedziała na tylnym siedzeniu, więc wydobycie jej poprzez drzwi nie powinno stanowić dramatycznego problemu. Zwłaszcza że na niektórych zdjęciach widać jak policja zagląda przez otwarte drzwi na tylne siedzenie. Na prezentowanym zdjęciu, wykonanym przez jednego z paparazzich zaraz po wypadku widać, że mercedes nie był drastycznie zniszczony. Stertą wygiętej blachy stał się dopiero po tym, gdy rozcięto w nim przód, żeby wydobyć ciało kierowcy. Księżna zmarła około 4:00 podczas nieudanych prób reanimacji.
O dziwnym przypadku Jamesa Andansona pisaliśmy już na Tungusce. Ciągle bolesnym cierniem dla rodziny królewskiej pozostaje pisarz Jon Conway, który swoją karierę rozpoczął od lansowania tezy jakoby książę Harry był dzieckiem Diany i instruktora jeździectwa, Jamesa Hewitta. Gdy się patrzy na zdjęcia ich obu, faktycznie dostrzega się uderzające podobieństwo. Sam Hewitt zupełnie oficjalnie przyznał się do związku z Dianą, który rozpoczął się, gdy poznali się podczas nauki jazdy konnej. Początkowo kochanek Diany zaprzeczał jakoby Harry był jego synem, obecnie wyewoluował do wersji, że nie jest w stanie tego potwierdzić ani temu zaprzeczyć.
W ostatnim roku Conway zaczął lansować tezę jakoby Diana była w ciąży z Dodim Al-Fayedem. Muzułmanin zrodzony z osoby związanej z rodziną królewską, stojący w kolejce do tronu, miał być najważniejszym powodem rzekomego zabójstwa Diany. Nawiasem mówiąc, Al-Fayed był producentem filmowym i to nie byle jakim. To on wyprodukował oscarowe „Rydwany ognia” z 1980 roku z przepiękną muzyką Vangelisa, a następnie między innymi „F/X” czy „Hooka”. Ojciec Dodiego, Mohamed, w telewizyjnym wywiadzie powiedział wprost, że jego zdaniem za całą akcją stał książę Filip, mąż królowej Elżbiety II.
Jeszcze większe zamieszanie spowodowała wydana w grudniu 2014 roku książka Johna Morgana zatytułowana „How They Murdered Princess Diana”. Przedstawiona jest tam teza, że śmierć Diany nastąpiła w wyniku operacji MI6 prowadzonej przez byłego ambasadora Wielkiej Brytanii w Arabii Saudyjskiej, Sherarda Cowpera-Colesa. I w tym miejscu wracamy do początku, czyli sprawy Danny’ego Nightingale’a, który miał być również powiązany z tą sprawą.
Jak widać, w temacie śmierci Diany przydałaby się brzytwa Ockhama, gdyż bytów zamiast ubywać, przybywa. Jednocześnie od zdarzenia minęło już tyle lat, że można spokojnie przyjąć, że już nigdy żadna inna wersja poza oficjalnie przyjętym pijaństwem kierowcy mercedesa Henriego Paula nie zostanie uznana za równorzędną.
Źródło grafiki: nydailynews.com
Oto podwojna moralnosc monarchii brytyjskiej. Ksiezniczce Malgorzacie rodzona siostra Elzbieta tez stanela na drodze do szczescia, bo co powie opinia publiczna ale jak synek w czasie malzenstwa niemal jawnie romansowal z mezatka, ktora doprowadzil do rozwodu i uczynil wlasna zona to bylo w porzadku. Diana byla tylko klacza rozplodowa, jej zadaniem bylo dac zdrowych potomkow i na tym jej rola sie konczyla. Posunela sie za daleko z arabem to ja wykonczyli.Nie ma zbrodni doskonalej. Predzaj czy pozniej sie okaze kto z rodziny krolewskiej maczal palce w organizacji tego wypadku.