Dwaj poszukiwacze skarbów, którzy rozpoczęli gorączkę złota na Dolnym Śląsku, zabrali głos w sprawie nazistowskiego pociągu.
Piotr Koper i Andreas Richter są już nieco zmęczeni szumem, jaki się zrobił dookoła znaleziska, które to oni zainicjowali. Jak wiadomo, zgłosili sprawę do odpowiednich organów i cały czas liczą na 10% znaleźnego w przypadku, gdyby w pociągu okazały się znajdować kosztowności.
Na założonej przez nich stronie opublikowali pierwsze zdjęcie przekroju miejsca, gdzie ma się znajdować „złoty pociąg”. Badanie zostało przeprowadzone georadarem KS-700. Przedstawia ono przekrój gruntu 3D z widocznym szybem biegnącym w dół. Według szacunków Kopera i Richtera, szyb schodzi około 50 metrów w głąb.
W rozmowie z Radiem Wrocław odkrywcy potwierdzili, że pociąg znajduje się na 65. kilometrze drogi Wrocław – Wałbrzych. Ich zdaniem pociąg nie jest zaminowany. Innego zdania jest wojsko, które już w piątek 4 września rano zaczęło zajmować cały teren, co oficjalnie potwierdził w radiowej wypowiedzi minister Siemoniak. Służby o pomoc poprosiły władze Wałbrzycha, które nie wykluczają możliwości, że w poszukiwanym obiekcie mogą się znajdować groźne substancje oraz materiały wybuchowe.
Będziemy na bieżąco informować przebiegu działań na 65. kilometrze drogi Wrocław-Wałbrzych, gdyż zapowiada się, że wreszcie mamy w Polsce swoje własne Hoxne, a może nawet coś więcej!
Odkrywcy wypowiadają się w telewizyjnej Panoramie
Źródło grafiki: xyz-spolkacywilna.pl
„Na założonej przez nich stronie opublikowali pierwsze zdjęcie przekroju miejsca gdzie ma się znajdować „złoty pociąg”. ”
A może jakiś link?
Adres jest na dole strony: xyz-spolkacywilna.pl
O co chodzi z tym tunelem biegnącym „w głąb”? Czyli pociąg jest schowany pionowo? Czy to zdjęcie trzeba interpretować inaczej?
Pociąg wjechał od strony wąwozu (obecnej linii kolejowej) a skan zrobiony jest ze szczytu/zbocza wzniesienia nad tymże tunelem. W sumie nie bardzo wyobrażam sobie, czemu miałby służyć ten szyb ale może tunel i szyb są częścią jakiejś wcześniejszej kopalni albo kompleksu.
A mnie się podoba komentarz Wołoszańskiego do całego zamieszania. Nie żebym był skrajnym sceptykiem (choć do skrajności mi blisko), w końcu wystąpienie zakopanego pociągu jest dużo bardziej prawdopodobne niż np. jakaś tam metafizyka, ale tłumaczy celnie.
http://wyborcza.pl/1,75478,18679582,woloszanski-sceptycznie-o-zlotym-pociagu-to-juz-czwarty-pociag.html
Zwłaszcza w jednym miejscu robi good point:
„Wszystkie odnalezione po wojnie skarby ukrywano tak, aby w miarę łatwo je wydobyć. (…) wystarczało odgarnąć warstwę ziemi i podnieść drewnianą klapę. Kto by chował je do tunelu, wypełniał minami i zawalał tonami skał, których usunięcie wymagałoby wielotygodniowej pracy ciężkiego sprzętu? A jak najpierw rozbroić miny, żeby nie eksplodowały w łopacie koparki?”
Brzytwa Ockhama się kłania. No chyba że zabezpieczono to celowo tak żeby 70 lat później zrobiło się Bardzo Tajemniczo. Bo przecież naziści nie byli źli ani pazerni, ani nawet nie byli leniwi. Ba, wcale im się nie spieszyło kiedy uciekali przed Armią Czerwoną. To była taka gra w zakopywanie skarbu w taki sposób żeby ten kto go będzie odkopywał mógł przy okazji rozwiązywać Różnorakie Zagadki.
Spóźnił się, nie on odkrył, to jest sceptyczny. Na jego miejscu też bym był. Do samego końca.
To sceptykiem można być tylko z zawiści?
Argumenty logiczne. Dodam jeszcze, jako niepoprawny wielbiciel ciągów przyczynowo-skutkowych, że ktoś na tym hałasie będzie musiał zarobić na wypadek gdyby okazał się on (hałas) pusty. O ile nie jest to obmyślone od dawna. Obstawiam lokalny samorząd i biznes turystyczny, tudzież jakieś machlojki związane z gruntami. Nie żeby Wałbrzychowi się rozgłos nie przydał, miasto wygląda tragicznie, tylko tłumaczę o co prawdopodobnie kaman. Najmniej prawdopodobne jest to że kaman o dziecięco-romantyczno zabawę w szukanie pociągu ze złotem.
Twoje ciągi przyczynowo-skutkowe wyglądają na zwyczajne omamy…. Przepraszam, ale tak jest. Nie, sceptykiem można być nie tylko z zawiści, ale sceptykiem w sytuacji, gdy oficjalne czynniki potwierdziły już znalezisko może być jedynie człowiek głęboko rozczarowany.
O.
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1019397,title,Zloty-pociag-szansa-dla-Walbrzycha-Za-taka-kampanie-medialna-Kilkadziesiat-milionow,wid,17819284,wiadomosc.html?ticaid=115863
„Mamy już w związku ze „złotym pociągiem” przygotowane koszulki, a w przyszłości będą to także inne gadżety, mapy, a nawet specjalne czekoladki, włączamy się również w akcję promocji turystycznej przygotowane właśnie z Zamkiem Książ i Starą Kopalnią – mówi WP Arkadiusz Grudzień, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Wałbrzychu.”
Nawet czekoladki. #ojapierdziele
I co w tym złego? W kochanej Polsce już od czasów Radziwiłłów jest zawsze tak. że jeśli komuś coś zaczyna się udawać (tu akurat promocja) to drugiemu od razu zaczyna przeszkadzać.
Nie przeszkadza mi promocja. Staram się jedynie nakierować uwagę na trick zwany w filmoznawstwie MacGuffinem. Pociąg jest a może go nie ma, ważne żeby biznes się kręcił i się właśnie zdrowo kręci. Znajomość zasad nie przeszkadza w zabawie, zwłaszcza kiedy jest się po stronie znajomości. 🙂
Informacja sprzed chwili: wojsko pospacerowało 15 minut i właśnie odjeżdża 🙂
Jakim prawem śmierdzące świnie z koryta, nieroby urzędnicy z wojska czy innych urzędów wpieprzają się w tą sprawę. Won czerwone świnie.
Żołnierze zostali opłaceni w ramach usługi prywatnej (czytaj: z pieniędzy samorządu, bo o taką usługę wnioskowali wojewoda dolnośląski z prezydentem Wałbrzycha). To w kwestii uściślenia.
Po drugie, mamy dwóch gości którzy coś niby znaleźli. To coś to nie jest dzbanek z urwanym uchem wystający z ziemi tylko rzekomo zaminowany w tunelu pociąg. Znajdujący się nie wiadomo na czyim gruncie, którego odkopanie wymaga olbrzymiego nakładu czasu, środków pieniężnych, papierkowej roboty oraz logistyki. Chciałbyś żeby panowie Koper i Richter sobie to wydobyli czym, szpadlami? Jak przeprowadzić taką operację bez „nierobów z wojska i urzędów”? Halo, tu Ziemia.
Jeśli potraktują ten pociąg jako znalezisko archeologiczne, to sprawa wygląda tak:
” Rozporządzenie ministra precyzuje bowiem, że osobie, która amatorsko odkryła zabytek archeologiczny, przysługuje nagroda w kwocie maksymalnie „trzydziestokrotnego przeciętnego wynagrodzenia”, jeśli znalezisko oprócz wyjątkowej wartości historycznej, artystycznej lub naukowej prezentuje też wysoką wartość materialną. Jeśli tej ostatniej brakuje, nagroda nie może przekroczyć 25-krotności przeciętnego wynagrodzenia.”
i to zdjęcie i skan 3d mają być dowodem hahahahaha
Ten pociąg to Puszka Pandory.
niech nowy prezydent polski rozwiąże ,sejm ,senat i rząd w trybie natychmiastowym. zacznę /morze / żyć w normalnym cywilizowanym ,bez czarnych sukienek i bordowych /płaszczy/, państwie.powtarza się historia sprzed drugiej wojny światowej,i co zrobiono z polską , od wschodu i zachodu ??? nawet przyjaciele za wielkiej wody nie pomogą.wracając do złotego pociągu, jeśli go znajdą, to ta władza rządowa ,roztrwoni go w pięć minut?? między /siebie/.i wszystko wg. chorego prawa zasłaniającego się tz,tajemnicą państwową /cenzurą/.
Tymczasem…
http://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/1,35771,18712808,fotomontaz-specjalisci-krytykuja-odkrywcow-pociagu.html
Chyba jednak lepiej być sceptykiem zamiast żyć w rytmie plebejskiej narracji medialnej. Zastanawia mnie tylko nadal kto tą hucpę nakręca. 🙂
Jak oni rzeczywiście znajdą jakiś pociąg, to ja się cholernie zdziwię. Zajrzyjcie na stronę podaną w artykule – xyz-spolkacywilna.pl – w zakładkę „o firmie”. Może to Wam co nieco rozjaśni…
Próbują panowie ukręcić jakiś biznes na sławie. Pamiętajcie jednak, że ten pociąg zniknął – to fakt. Czy jest w miejscu gdzie oni to wskazują, to inna sprawa. Jeśli nabrali czynniki oficjalne, to oni i ich firma badająca piwnice mogą mieć problem.
Jeżeli pociągu nie ma, a jest bardziej niż pewne że ktoś tu kręci lodziacha, to raczej kiepska reklama dla firm KS-Analysis oraz Lorenz Detecting Systems.
Oczywiście zawsze można w duchu dyplomacji wytłumaczyć że takie poszukiwania to nie tylko technika, ale też wywiad środowiskowy. Pan Ryszard, którego spotkaliśmy jak oparty o rower wracał szosą do swojej Zochy po „ciężkim popołudniu”, powiedział nam że o tu na pewno w tym zagajniku jest wejście do tego tunelu i wszyscy na wiosce to wiedzą. A że się pomylił, cóż, idealnych informatorów nie ma, pamięć już nie ta a może alpaga była za tania. Frank Abagnale i Kevin Mitnick polegali głównie na socjotechnice i my też tak chcieliśmy. Bardzo przepraszamy pana prezydenta, wojewodę, wojsko, portal Interia oraz rozdziawioną gawiedź.